Nagle drzwi od poziomu “Uzależnienie” zaskrzypiały przeraźliwie. Uchyliły się, a zza nich niepewnie wyłonił się mężczyzna w całej swej okazałości. Miał on okulary i czarne włosy, był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Wyglądał także na członka M.E.G. Wiedział doskonale, że jest pierwszym człowiekiem, który przybył na nowy, enigmatyczny poziom. To, co ujrzał, lekko go zdziwiło. Sam poziom był naprawdę niewielki a w nim tylko jeden byt korzystający z komputera.
— Czego ty tu? Wyjdź z mojego pokoju. — Przy ścianie pomieszczenia odezwał się niski, męski głos. Stworzenie się tam znajdujące nieśpiesznie zwróciło wzrok w kierunku nieznajomego. Wstał również z krzesła, stając obok swojego stanowiska, zakładając ręce za plecy.
— Nie wyjdę z tego pokoju, póki go nie sprawdzę. — Mężczyzna zaskoczony, ale również przerażony stał w miejscu. Po chwili odpowiedział zdeterminowanym głosem.
— Nie ma w nim nic interesującego, a teraz wyjdź, inaczej Cię wypchnę siłą. — W ten sposób zaczęły się pogróżki zdesperowanej bestii. Stworzenie podeszło bliżej po tych słowach.
— Każdy Poziom na swój sposób jest ciekawy… Czemu tak bardzo chcesz, żebym wyszedł? — Osoba badająca ten poziom odsunęła się od drzwi wprawiając tym samym jeleniego potwora w dyskomfort.
— Ponieważ to mój dom, a ty się tu chamsko… Wprosiłeś się. Chciałabym kontynuować swoją pracę. — Przestrzeń dokoła byłego człowieka się lekko zagięła co zdawało się być zwyczajną demonstracją siły naprzeciw nowo przybyłego na poziom. Miało to na celu go spłoszyć, aby opuścił to pomieszczenie. Przy okazji wystawiła dłoń w jego kierunku w geście wyproszenia go stąd.
— Co to jest? Czy to jest twoja zdolność? — Mężczyzna się wzdrygnął na ten widok. Wskazał także palcem na jej paskudną, bladą, chudą i uzbrojoną w szpony dłoń.
— Nie rozumiem o czym ty mówisz. — Rozumne stworzenie najpewniej chciało go tym zbyć i nie dawać mu możliwości dowiedzenia się czegoś więcej. Byt z całej siły ruszył w kierunku mężczyzny w celu złapania go za ramiona i pchnięcia o betonową, szorstką ścianę. Jednak ta czynność się nie powiodła i skaleczyła się o szarą powierzchnię co ukryła chowając dłonie za plecy i udając dość przekonująco sprawiała wrażenie że naprawdę nic się nie stało.
— Ja nie mam złych zamiarów! Cholera. — Działacz M.E.G. momentalnie skulił się i zakrył twarz w celu odruchowego chronienia się przed nieznanym mu bytem. W tym czasie potwór pochylił się nad nim. Jako że była nieudolna i się skaleczyła, to się zdenerwowała i podświadomie przelewała złość na Bogu ducha winnego człowieka.
— Innym też się tak bezczelnie wpierdalasz do domu? Oni chcą tylko egzystować w świętym spokoju. — Byty nie byłyby agresywne, gdyby ludzie się nie zapuścili do Backrooms. Teraz postanowił się wysłowić jeden z bytów.
— Ja chcę tylko zbadać ten poziom! Jak skończę, wyjdę i dam ci ten twój jebany spokój. — Krzyknął poddenerwowany i poirytowany po całości mężczyzna.
— No dobrze, dobrze! — Najwyraźniej krzyk mężczyzny na tyle poskromił istotę, aby zmusić go do przynajmniej tymczasowej kooperacji. W tym czasie po udanym stłumieniu podmiotu zaczął przechadzać się po pomieszczeniu i notować wszystko, co się tylko da.
— Ile czasu ci to zajmie? — Gdyby tylko mogła miałaby krople potu na czole.
— Hmm… Rok? Albo 3 lata? Nie no, jak opiszę wszystko. — Zachichotał członek M.E.G.
— Co cię śmieszy? Mnie przeraża twoja bezczelność. — Gdyby tylko miała ogon podkuliłaby go.
— Wiedz, że ty sama mnie przerażasz. W ogóle… Co robisz przy tym komputerze? —
— Niech cię to nie interesuje, tego ci zbadać nie pozwolę. — Wzięła głęboki wręcz histeryczny wdech jakby miała nakrzyczeć na niego lub w ataku furii wypchnąć ze swojego poziomu jednakże tego nie zrobiła.
— Co ty tam oglądasz?… Mam nadzieję, że żadnych obrzydliwych rzeczy? —
— Dlaczego miałabym oglądać "obrzydliwe rzeczy"? Wiesz, ten komputer jest dla mnie o tyle ważny, że nie pozwolę ci go palcem tknąć. —
— Ta… Jasne… Mów dalej. — Badający poziom wyciągnął po paru sekundach aparat fotograficzny po czym zaczął przymierzać się do zdjęcia.
Stwór, gdyby tylko mógł mrużyłby oczy. Zasłoniła się się dłonią dokładnie tak jakby bardzo mocno drażnił ją owy aparat. Szybkim ruchem kopnęła kopytem w przycisk wyłączający komputer po czym po czym zahaczyła o kabel i go odciągnęła od komputera.
— Heh… No cóż. A co gdybym tak sam włączył ten komputer? — Mężczyzna nie miał obecnie żadnego wyrazu twarzy, był chłodny. W końcu też zrobił zdjęcie.
— Wiesz co? Pierdol się. To mój prywatny przedmiot a ty nie masz prawa go dotykać. — Byt odkopał dalej kabel od pierwotnego miejsca.
— Masz go podpisanego, że to twoja własność? No bo większość rzeczy, w tym miejscu na pewno nie są twoje. —
— Teraz jest. I co zrobisz dalej? — Na białym plastiku na komputerze napisał się niewielki stylowy, napis brzmiący “Celrabit”
— No cóż, ten stół to moja własność — Okularnik wyciągnął z kieszeni długopis i podpisał stary stół napisem o treści “W. Müller”. Przy okazji się radośnie uśmiechnął jak gdyby nigdy nic.
— N-nie… — Z gardła bytu wydobył się jedynie nerwowy charkot i głupawy zniekształcony śmiech, złapała się za głowę trzęsąc i zaciskając zęby. Nie wie jak postąpić, złości się, a jednocześnie rozbawiło ją to. Zaczęła podejmować nerwowe próby zmycia napisu ręką, ale się jej to nie udało. Powiedziała cicho jakby zbierało się jej na płacz.
— Jak pokażesz co oglądasz na tym komputerze… To ci to zmaże. —
— Uh oh… No dobrze, ale tylko na chwilę. — Potwór przysunął kabel kopytem w kierunku swojej dłoni. Pochylił się po czym wziął w zęby kabel i następnie do ręki, po czym podłączył komputer. Sprzęt uruchamiał się 2 minuty. Następnie przejechała myszką w kierunku ikonki Internet Explorer i kliknęła. Wtedy uruchomiło się menu z wieloma dostępami do niby kamerek. Istota kliknęła w losową kamerkę po czym pojawił widok na kark wędrowca w poziomie 4 który pije wodę migdałową.
— Wow… Skąd…? Pokaż jeszcze… — Działacz M.E.G. zaczął nalegać.
— Dość, naprawdę nie chcę ci pokazywać więcej. — Istota po paru sekundach zastanowienia uznał, że pokaże jeszcze jeden obraz z kamerki. Był to poziom 0, w nim był odpoczywający wędrowiec w stanie wyraźnego wycieńczenia. Ostatecznie pomyślała o zamknięciu aplikacji co też zrobiła po krótce.
— Ciekawe masz zajęcie. Polecam ci się przyzwyczaić do takich odwiedzin. — W trakcie wypowiadania tych słów podłożył termometr pod drugi niedziałający komputer. Poślinił także palec i zmazał napis, który sam zrobił.
— Proszę cię… Nie komentuj. Możesz już wyjść? Muszę się otrząsnąć po tym wszystkim. Mam dość na dziś, proszę was, nie nachodźcie mnie. — Pokręciła głową na boki ciężko wzdychając.
— Słuchaj, to nie takie proste. Jesteś bardzo ważna. Bardzo, bardzo ważna. Wiem, że potrzebujesz spokoju i będziesz go miała, ale… Uhhh. Później się dowiesz. Proszę bardzo. Wychodzę… Musisz się przyzwyczaić. — Mężczyzna odszedł od stołu po czym poszedł w kierunku drzwi.
— Żegnaj. — Pożegnała się ostatecznie machając w jego kierunku po czym wróciła do komputera.
Mężczyzna spojrzał ostatni raz na istotę z poczuciem winy i wyszedł tymi samymi drzwiami, którymi wszedł.